Mamy sobotę, a sobota to doskonały czas na wyznania, dlatego podzielę się z Wami moim sekretem – nie przepadam za powieściami obyczajowymi. Jeżeli nie przeklikaliście jeszcze do poprzedniej karty i nadal się kolegujemy, to pozwólcie, że Wam się wytłumaczę.
Chyba nie potrafię traktować literatury jako prostej, odstresowującej przyjemności. Może bierze się to stąd, że czytanie raczej nie kojarzy mi się z uczuciem odprężenia. Bardziej za to wiąże się z powieścią Dostojewskiego, w której stroniący od higieny osobistej, ubogi bohater przypadkowo roztrzaskuje czaszkę lichwiarki kilkunastoma ciosami. Nie są to zbyt relaksujące doznania dla czytelnika, a tym bardziej dla bohatera – o samej lichwiarce nie wspominając.
Ale – od każdej reguły musi być jakieś odstępstwo. I wśród obyczajówek raz na jakiś czas pojawi się perełka. „Lista, która zmieniła moje życie” zdecydowanie okazała się taką książką.
Kocham jej główną bohaterkę – Georgię. Między innymi dlatego, że mamy jeden mózg. Jej dwudziestokilkuletni umysł jest udręczony absurdalnymi lękami. Rzecz jasna, biorą one swoje źródło w niskim poczuciu własnej wartości i doświadczeniu życiowym równym zeru.
Doba ma dwadzieścia cztery godziny, a Georgia martwi się i wstydzi przez co najmniej dwadzieścia z nich. Wyobraźnia podsuwa jej przy tym bardzo plastyczne scenariusze. Sądzi na przykład, że poranny jogging niemal na pewno skończy się brutalną napaścią, więc lepiej nie biegać wcale ?. Gdyby Georgia wsiadła do autobusu, to na pewno ona okazałaby się człowiekiem z liściem na głowie. Tak bardzo jest niepewna swego i brak jej odwagi w spełnianiu marzeń.
Poza tym jest uroczym, błyskotliwym stworzeniem. Przygotujcie się na to, że czytając, będziecie śmiali się w głos. Gdybym miała naszą bohaterkę umieścić w jakiejś wyściełanej, wygodnej szufladce, to na etykiecie napisałabym „Bridget Jones – 25-30 rok życia” ??.
Jest w tej powieści trochę lukru i „zupełnie niespodziewanych zbiegów okoliczności”, ale w końcu za to kochamy fikcyjne historie.
Z drugiej strony, jak we wszystkich powieściach z serii Mała Czarna, słodycz komedii została tu zrównoważona goryczą prawdziwego życia. Młoda rysowniczka nie żyje więc sama w modnej dzielnicy i designerskim mieszkaniu, tylko oszczędza na masło i szampon. Jej bliscy chorują, a rodzice narzekają i są nadopiekuńczy. Równowaga proporcji między romantyzmem a codziennością zostaje w ten sposób zachowana.
Jeśli kochacie humor lub powieści obyczajowe – Bibliotekara poleca. Jeśli do obyczajówek z różnych względów nie możecie się przekonać „Lista, która zmieniła moje życie” powinna być w sam raz na początek.