„Skąd wzięła się Bibliotekara? ” – zapytacie.
Potwierdzone źródła donoszą, że z miłości***. Później sama zaczęła darzyć podobnym uczuciem książki. Tutaj powinna nastąpić tyrada o tym, że:
- urodziłam się i wychowałam w bibliotece lub księgarni;
- czytam zawsze i wszędzie – aż się stryjostwo i znajomi nie mogą nadziwić, bo to przecież tyle liter;
- zawsze mam przy sobie przynajmniej jedną książkę, przez co spotyka mnie mnóstwo śmiesznych, bardzo szalonych przygód;
Ale mogę się założyć, że gdzieś to już czytaliście, więc Wam daruję. Pozwólcie za to, że użyję definicji:
Bibliotekara – osoba uzależniona od literatury. Jeśli wyprawa do biblioteki lub księgarni sprawia, że Twoje tętno niebezpiecznie przyspiesza – jesteś Bibliotekarą. Jeśli prawie udało Ci się zaoszczędzić, ale okazuje się, że w malignie zamówiłaś kolejną książkową przesyłkę – jesteś Bibliotekarą. Jeśli paczka zawiera więcej niż pięć książęk – jesteś Bibliotekarą i musisz poddać się leczeniu.
Na swojej drodze spotkałam kilka Bibliotekar. Jedne książki wypożyczają i wąchąją, inne nałogowo kupują i ich wąchaniu sprzeciwiają się z odrazą. Ale wszystkie Bibliotekary, bez wyjątku, okazały się wyjątkowymi, bratnimi duszami.
Szczególne podziękowania dla M., która od początku wspiera tę skrajnie niszową stronę. A także, na drodze „rzetelnej plotki” rozpowszechnia informację o jej istnieniu.
***Mamo, Tato – pozdrawiam Was :).
Jeszcze kilka niezbędnych informacji o mnie. Lubię: Prousta, Tołstoja, Faulknera, prażynki, zwierzęta futerkowe, Stachursky’ego i foto story w Bravo Girl. No i moje koty.