O BIBLIOTEKARZE

„Skąd wzięła się Bibliotekara? ” – zapytacie.
Potwierdzone źródła donoszą, że z miłości***. Później sama zaczęła darzyć podobnym uczuciem książki. Tutaj powinna nastąpić tyrada o tym, że:

  • urodziłam się i wychowałam w bibliotece lub księgarni;
  • czytam zawsze i wszędzie – aż się stryjostwo i znajomi nie mogą nadziwić, bo to przecież tyle liter;
  • zawsze mam przy sobie przynajmniej jedną książkę, przez co spotyka mnie mnóstwo śmiesznych, bardzo szalonych przygód;

Ale mogę się założyć, że gdzieś to już czytaliście, więc Wam daruję. Pozwólcie za to, że użyję definicji:

Bibliotekara – osoba uzależniona od literatury. Jeśli wyprawa do biblioteki lub księgarni sprawia, że Twoje tętno niebezpiecznie przyspiesza – jesteś Bibliotekarą. Jeśli prawie udało Ci się zaoszczędzić, ale okazuje się, że w malignie zamówiłaś kolejną książkową przesyłkę – jesteś Bibliotekarą. Jeśli paczka zawiera więcej niż pięć książęk – jesteś Bibliotekarą i musisz poddać się leczeniu.

Na swojej drodze spotkałam kilka Bibliotekar. Jedne książki wypożyczają i wąchąją, inne nałogowo kupują i ich wąchaniu sprzeciwiają się z odrazą. Ale wszystkie Bibliotekary, bez wyjątku, okazały się wyjątkowymi, bratnimi duszami.

Szczególne podziękowania dla M., która  od początku wspiera tę skrajnie niszową stronę. A także, na drodze „rzetelnej plotki” rozpowszechnia informację o jej istnieniu.

***Mamo, Tato – pozdrawiam Was :).

Jeszcze kilka niezbędnych informacji o mnie. Lubię: Prousta, Tołstoja, Faulknera, prażynki, zwierzęta futerkowe, Stachursky’ego i foto story w Bravo Girl. No i moje koty.

Oto oni – Bogdan(po prawej) i Zenon(po lewej). Najpulchniejsi, najśmieszniejsi, najbardziej puszyści. Równie źle wychowani. Pewnego jesiennego popołudnia, jako niespełna miesięczne kiciusie przyjechały ze Schroniska na Paluchu. Od tamtej pory w domu Bibliotekary panuje kotocentryzm. Obie strony chwalą sobie ten układ. Otoczenie zgodnie twierdzi, że to choroba.