„Byłem zaskoczony tym jak wielkim cieszył się uznaniem. Jego wiersze nie ukazywały się wtedy. Były zakazane. Ludzie, którzy kochają poezję, kochają i poetów. A nikt nie kocha poezji bardziej niż Rosjanie.”
Tako o swoim bracie, Juriju rzecze generał Jewgref Żywago. Nie pozostaje nam nic innego, jak się z nim zgodzić. Myślałam o stu sposobach, na które mogłabym Was zachęcić do przeczytania „Doktora Żywagi”. Wymyśliłam na przykład taki: bardzo chciałabym, żebyście przeczytali tę książkę. Teraz, kiedy zdobyłam już koronę królowej marketingu, mogę zdradzić Wam, dlaczego właściwie tak bardzo zależy mi na product placement w przypadku Pasternaka.
Zawsze myślałam, że moją ulubioną powieścią jest „Anna Karenina”. I to się nie zmieniło. Tołstoj, choć zrośnięty z rosyjskością, swoją powieść zamienił w uniwersalne „opisanie świata”. Nie ma relacji, uczucia czy elementu rzeczywistości, którego Tołstoj nie opisał w „Annie Kareninie”. Ale kilkadziesiąt lat później Pasternak zrobił mu sporą konkurencję.
„Doktor Żywago” jest epicki. I nie piszę tak dlatego, że to słowo zrozumiałe jednocześnie dla erudytów i gimnazjalistów. No dobra, z tego powodu też. Ale też dlatego, że „Doktor Żywago” to niezwykła mieszanka. Historia rewolucji 1905 roku, zmian politycznych, społecznych i obyczajowych, rozważań o społecznym ładzie, miesza się z historią niezwykłego uczucia. Mocna, dynamiczna proza z poezją wysokiej próby. A w samym środku pełnego sprzeczności, niespokojnego świata oni – Jurji Żywago i Larysa Antipowa.
Jak oni siebie kochali! Jak Kanye West Kanye Westa. Jak Bibliotekara koty i ciastka. Żyć bez siebie nie mogli, dzielni i nierozłączni. Ironia z jaką piszę o tej dwójce, jest współmierna do siły ich uczucia. Jeśli komuś wydaje się, że o miłości dużo wiedzieli Romeo i Julia czy ich przyjaciele zza oceanu, Rhett i Scarlett, polecam historię Jurija i Larysy. Ich losy przekreślone zostały przez zawirowania historii. Ale zanim to nastąpiło, Larysa Antipowa mówiła o ich miłości tak:
Wszystko, cośmy stworzyli, ustalili, wszystko, co się odnosi do codziennego bytu, gniazda rodzinnego i ładu, wszystko to rozsypało się w proch wraz z przewrotem w całym społeczeństwie i wraz z jego przebudową. Pozostała tylko jedna nieżyciowa, nie mająca zastosowania siła – nagie, oskubane do nitki uczucie, dla którego nic się nie zmieniło, gdyż ono zawsze ziębło, drżało, i ciągnęło ku drugiemu, najbliższemu, tak samo obnażonemu i samotnemu. My oboje jesteśmy jak pierwsi ludzie Adam i Ewa, którzy nie mieli się czym okryć w początkach świata, my też jesteśmy teraz tak samo nadzy i bezdomni w jego końcu. Jesteśmy ostatnim wspomnieniem o wszystkim tym nieopisanie wielkim, co powstało na świecie w ciągu tysięcy dzielących ich i nas, i na pamiątkę tych cudów, co już nie istnieją, oddychamy i kochamy , i płaczemy, i trzymamy się siebie, i lgniemy jedno do drugiego.
W prawdziwym życiu Pasternak doczekał się trzech kandydatek do miana mitycznej Lary. Ostatnia z nich, Olga Iwińska, za relację z pisarzem zapłaciła wysoką cenę. 16 sierpnia 1960 roku aresztowano Olgę Wsiewołodowną, a 5 września jej córkę. Spędziły cztery lata w jednym z łagrów.
Na koniec, dla zmiany nastroju, jeszcze mały smaczek – opis jednej z wielu bohaterek pojawiających się w powieści. Z pozdrowieniami dla wszystkich rumieniących się, neurotycznych Bibliotekar.
Najstarsza z nich, Awdotia Sewerynowna, jest bibliotekarką w czytelni miejskiej. Miła czarnulka, do przesady nieśmiała. Ni z tego, ni z owego czerwieni się jak piwonia. Na przykład: w czytelni napięta, grobowa cisza, a ona nagle dostaje ataku swego chronicznego kataru, kichnie ze dwadzieścia razy i ze wstydu gotowa się zapaść pod ziemię. I co na to poradzić? Nerwy.
I może w kontekście powieści Pasternaka to dość niefortunne wezwanie, ale: Drogie Bibliotekary i mole książkowe – łączcie się!