Piekielna nieobecność. Opowieść o przyjaźni z Zuzią Łapicką. Magda Umer.

Dzisiejszy wpis będzie poświęcony historii o tym, jak zostałam podłą prukwą. W ten pieszczotliwy sposób określa się u mnie w domu osoby niezbyt przychylne otoczeniu, a niemające ku temu konkretnych powodów. Kiedyś pojawiła się tu notka o książce Dodaj do znajomych Zuzanny Łapickiej. Napisałam wtedy, że dobrze czyta się anegdoty z artystycznego świata, o ile nie dotyczą one ludzi, których jedynym życiowym osiągnięciem jest bycie mężem/żoną kogoś znanego. Rzecz jasna, nie napisałam tego w pierwszym akapicie, bo byłoby to bardzo niegrzeczne. Potrzebowałam całego wpisu. No podła prukwa, jak nic.

Piekielna nieobecność uświadomiła mi, że była to uszczypliwość, mimo wszystko, podyktowana zazdrością. Zazdroszczę nie tyle stanu cywilnego, co barwnego życia. Poza garścią ciekawych anegdot, rozmowa przeprowadzona przez Marcina Zaborskiego jest świadectwem ginącej już sztuki przyjaźni. Będzie jeszcze o tym trochę u Bibliotekary, bo ostatnio czytam sobie dużo listów – na przykład te, które wymieniali Barańczak i Szymborska, Szymborska i Kulmowa czy Herbert.

źródło: https://krystynajanda.pl/dorobek/janda-lapicka-i-umer-przyjaciolki/ , https://krystynajanda.pl/
Koncert „Zielono mi” w przygotowaniu…

Magda Czapińska, Krystyna Janda, Zuzanna Łapicka, Agnieszka Osiecka i Magda Umer tworzyły – dziś poważnie uszczuploną – Ścisłą Egzekutywę. Stowarzyszenie narodziło się dość spontanicznie, ale zrzeszało same gigantki w swoich dziedzinach. Przedstawicielki Egzekutywy powinny mieć na wzór Ojców Założycieli swoje pomniki przy wjeździe do Warszawy. Najlepiej w dwóch lokalizacjach – od strony Powsina i Milanówka. Kobiety genialne, piękne i w powłóczystych szatach z lat dziewięćdziesiątych. Zawsze chciałam być chociaż trochę jak one, ale na tyle szczelnie wypełniam każde ubranie, że nawet tej przesłanki nie mogę spełnić. Wychowałam się na ich tekstach piosenek, filmach i teatrach telewizji. W zaciszu przysiółka, na wypukłym ekranie telewizora oglądałam wyreżyserowane przez nich teatry czy koncerty. Dzięki opolskiemu Zielono mi, Rozmowom o zmierzchu i o świcie, Pestce czy wspaniałemu Klubowi kawalerów miałam szansę chociaż trochę poskromić w sobie barbarzyńcę, który pragnie tylko Sylwestra z Jedynką. Mam prawo krytykować, bo zwykle oglądam wtedy Pretty woman( je je je).

Rozmowa z Magdą Umer uzupełniona została felietonami Zuzanny Łapickiej napisanymi dla polskiego wydania Vogue. Część tego magazynu to pseudo błyskotliwe opisy neonowych sukienek na poziomie Carrie Bradshaw, bo jak wszyscy dobrze wiemy, odblaskowa zieleń działa niczym lampa depresyjna, a mocno zarysowana sylwetka dodaje kurażu ?.

Tymczasem, Łapicka nie traktowała marynarki w jodełkę jak sprawy wagi państwowej. Potrafiła za to płynnie i bezboleśnie dla czytelnika prześć od tematu drzew do klasyki kina. Razem z odejściem Zuzanny Łapcikiej Vogue stracił kawał świetnej felietonistyki. Zebranie ich w Piekielnej nieobecności jest okazją do tego, żeby przypomnieć sobie, jak świetne są te teksty i jeszcze raz się nimi zachwycić.

A to niektóre propozyje wydawnictwa Osnova. Własny pokój w tłumaczeniu Agnieszki Graff ze wstępem Sylwii Chutnik i Karoliny Sulej oraz powieść o Krystynie Skarbek. Tę drugą zarezerwowałam sobie już w bibliotece i czekom niecierpliwie aż w końcu ją oddadzą ?.

Bibliotekara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.