Czasami tekst książki tworzy równoległy do naszego, zawsze dostępny świat, w który możemy się zanurzyć. Tak jest ze Stumilowym Lasem, Narnią czy wszystkim, co rozciąga się za peronem 9 i ¾. Właśnie taki świat – pełen magii, ciepła i ponadczasowej elegancji – udało się stworzyć Kennethowi Grahame’owi w “O czym szymią wierzby”.


Czy ktoś jeszcze słucha, o czym szumią wierzby?
Trochę się bałam, że będzie to starotka-ramotka, bo książka została po raz pierwszy wydana w 1908 roku. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby okazała się nieprzystępna współczesnym dzieciakom i nudnawa…ale nic bardziej mylnego. “O czym szumią wierzby” jest opowieścią doskonałą z tak wielu względów, że sama nie wiem od czego zacząć. Może od tego, co mi najbliższe?


Więc po pierwsze: język: bogaty, różnorodny i pełen humoru. Współcześnie nie ma zbyt wielu źródeł, które pozwoliłyby dziecku otaczać się językiem dającym im możliwość lepszego wyrażania tego, co myślą oraz czują. I bez obaw – styl “O czym szumią wierzby” nie jest nużąco kwiecisty, ale w każdym akapicie spotykałam wspaniałe i nieco zapomniane już wyrażenia, które rozjaśniały moje bibliotekarskie serduszko. Czytelnicy mogą być wdzięczni Marii Godlewskiej za wspaniały przekład.


Po drugie zwierzątka. Które dziecko ich nie lubi? Grahame wypełnił “O czym szumią wierzby” całym wachlarzem charakterów. Mamy więc nieśmiałego Kreta, zaradnego Szczurka, nieco irytującego Ropucha-panicza czy urocze myszki polne. Ich przygody tworzą wspaniałą opowieść o przyjaźni i harcie ducha.


Po trzecie i czwarte: przyroda i różnorodność gatunków. Nie będę tych dwóch elementów rozbijać na osobne akapity, bo siedzielibyśmy tu do piątku. A przecież wszystkim nam chodzi o to, żeby jak najszybciej móc wrócić do czytania. Dawno nie spotkałam się w książce ze światem przyrody przedstawionym z taką znajomością i czułością. Nawet u Orzeszkowej. Dzięki “O czym szumią wierzby” możecie się nieźle podszkolić z botaniki. Z kolei wspaniale przedstawione pory roku czynią z książki Grahame’a idealną lekturę do poduszki na cały rok. Cudowne ilustracje Ingi Morre przedstawiają pełnię lata czy myszki grzejące w mroźny wieczór łapki przy piecu. “O czym szumią wierzby” pozwala też bąbelkom na zakochanie się w wielu gatunkach literackich. Mamy tu elementy powieści przygodowej, fantastyki, trochę poezji, kolędy…

Nie przynudzam już więcej, tylko zostawiam Was z pięknymi ilustracjami i polecam “O czym szumią wierzby” na święta dla wszystkich czytelników od lat pięciu wzwyż.