Kocia szajka i zagadka zniknięcia śledzi. Agata Romaniuk.

Koteły. Kiciusie. Kociny. Obok książek to pół mojego świata. Może nawet większe pół, bo trzeba zostawić jeszcze szeroki margines pięciu procent na relacje z dwunożnymi ssakami i oglądanie seriali. A co jeśli do kociego pierwiastka dodać magiczny klimat przygranicznego Cieszyna? “Kocia szajka i zagadka zniknięcia śledzi” Agaty Romaniuk ma w sobie wszystko, co dobra książka dla dzieci mieć powinna.

kocia szajka

Kocia szajka na tropie skradzionych śledzi.

Zagadka kryminalna dotycząca kradzieży śledzi? Jest! Pograniczne, urocze miasteczko? Jest i Cieszyn? Kiciusie wszelkiej maści oraz uosobienia? A może nawet zgrabnie wplecione w fabułę ciekawostki dotyczące regionu czy gwary? Również są! Gdy byłam przedszkolakiem albo początkującym podstawówkowiczem nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne. A i dzisiaj ten zestaw całkiem dobrze się broni.

Książka Agaty Romaniuk zachwyca lekkością. Pełno w niej humoru i świetnie zarysowanych, charakterystycznych postaci. Posłuchajcie tylko tego:

„Telefon na biurku Ludwika Psoty zadzwonił w momencie, w którym komisarz szykował się do zjedzenia świeżego kołacza z jagodami.(…)

– Tak jest! – zawołał komisarz Psota i już wiedział, że może zapomnieć o spokojnym lipcowym popołudniu z ciastem i kawą. Odłożył słuchawkę, ściągnął pas, żeby mundur nie rozjeżdżał mu się na brzuchu, i zawołał głośno:

– Waleeeeerka!

Z sąsiedniego pokoju wysunęła się ruda głowa młodszej aspirantki Walerki Koczy.(…)”

I jeszcze:

„Wiadomo było, że Walerka dotrze pierwsza, bo poruszała się hulajnogą. Tymczasem komisarz Psota jeździł, jak mawiał “dla zdrowotności”, na starym rowerze. Nigdy nie osiągał na nim wielkich prędkości. Dość powiedzieć, że nawet komary wyprzedzały go bez trudu. Walerka Koczy odmeldowała się, stukając obcasami, a właściwie piętami niebieskich trampek. Za zgodą komisarza nigdy nie nosiła przepisowych półbutów. Miała bowiem wielkie stopy i nigdy nie było na nią rozmiaru w policyjnym magazynie. Tak, stopy panny Koczy były tak duże, że w jej kaloszach zmieściłoby się po pięć kilo śliwek w każdym. Z kolei jej wizytowe czółenka mogłyby służyć za kajaki dla szóstki mysich wioślarzy, gdyby tylko myszy urządzały zawody na rzece Olzie.”

kocia szajka

Cieszyn, wąsiki i szprotki.

“Kocia szajka i zagadka zniknięcia śledzi” nie byłaby jednak tak wspaniała, gdyby nie przejrzyste i intensywne ilustracje Malwiny Hajduk. Zabawne grafiki świetnie odzwierciedlają zwariowany świat kotów. Uroku książce dodają też numery stron otoczone wąsikami, wklejka ze szprotkami czy zamieszczona na końcu “Kociej szajki” mapa Cieszyna. Pełno tu językowych, ale też graficznych żartów, które podczas lektury zachwycą małych czytelników i ich rodziców.

kocia szajka
książka agaty romaniuk
książka o kotach

Bibliotekara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.