Siedzę sobie w bibliotece i podsłuchuję:
” -Wie pani, ona napisała tą „Oskarżoną. Wierę Gran.”. I opisała tam jak ten znany pianista…Szpilman chyba się nazywał, był niemieckim oficerem – tutaj się trochę uśmiecham, a trochę już jednak krzywię – i wywlekał kobiety za włosy.”
Siedzę sobie i podsłuchuję niewinną, starszą panią. Ale czego się nie robi dla bloga. Podsłuchuję bezczelnie i coraz bardziej zachłannie, a pani zza okrągłych okularów raportuje bibliotekarce. Bibliotekarka coraz bardziej rozpaczliwie szuka drzwi z napisem „wyjście ewakuacyjne”. Ale wysłuchuje z tak anielskim spokojem, że zaczynam sądzić, że ma to wpisane w umowę. A babciusia w okularach rzuca na odchodne:
„Pięknymi rękami pianisty je wywlekał. Tak to opowiedziała Gran.” – co prawdopodobnie, zdaniem babciusi, ma być niezbitym dowodem na potwierdzenie win. „No ale wytoczyli jej ten proces. Tuszyńska powiedziała, że więcej o Żydach nie napisze. I teraz postanowiła pisać o jamnikach.” Babciusia triumfalnie wypowiada porażającą puentę. Bibliotekarka śmieje się z grzeczności i wzdycha z głęboką ulgą.
I wiecie co? Ja też się w sumie cieszę, bo tematy, po które do tej pory sięgała Agata Tuszyńska sprawiły, że kojarzyła mi się ze smutkiem na miarę tego, który pozostawiała po sobie Buka. Szron, wszechogarniająca melancholia i kobieta o długich, prostych włosach. I mogę to napisać, bo nigdy nie spotkam Agaty Tuszyńskiej. Nie chodzimy do tej samej biblioteki. Chyba O.O.

Agata Tuszyńska z odświętną Lonią, źródło: http://www.tvp.info/26929672/niskopodlogowiec-parowczak-przegubowe-szczescie-czyli-komu-w-glowie-zawrocily-jamniki
Raport złożony przez starszą panią streszcza właściwie dość dokładnie pisarstwo Tuszyńskiej. Przeczytałam, poza „Rodzinną historią lęku”, chyba wszystkie książki, które napisała. Jest kontrowersyjna, a jej styl bywa dramatycznie egzaltowany i niepotrzebnie podniosły. Ale ponieważ w bibliotece zdarza mi się często podsłuchiwać, wiem też, że jest jedną z najczęściej czytanych autorek. Pytanie „czy ma pani coś tej Tuszyńskiej” pada bardzo często, a jej książki rzadko można spotkać na półce.

źródło: https://www.etsy.com/uk/listing/264535886/dachshund-border-dachshund-quote?ref=shop_home_active_10
Ale, choć autorka próbowała tym razem uniknąć sensacji, „Jamnikarium” dostało się tak samo jak jej poprzednim książkom. Bibliotekara nie przychyla się do tych zarzutów w dość poważnym tonie. Dzieli za to światopogląd z tymi, którzy dbają, żeby ulubiony serialik był obejrzany, a herbata wypita. I na tych drobnych przyjemnościach, najlepiej ze zwierzakami u boku, budują życie. Nieważne, czy jesteśmy kompozytorami muzyki klasycznej, Bibliotekarą, panią Kowalską, czy też najwybitniejszym przedstawicielem malarstwa kubistycznego. Kiedy idzie o czworonożnych pupili, wszyscy tak samo tracimy zdrowy rozum i dostajemy szmergla na ich punkcie. Wiążą się z czymś wyjątkowo prywatnym, ciepłym i puszystym – stąd nasza tkliwość i przywiązanie. Jako matka dwóch, czteromiesięcznych kiciusiów, wiem, co mówię.

Sławni i ich jamniki. Od lewej u góry: 1. Andy Warhol i Amos, 2. Joan Crawford i jeden z jej trzech jamników, 3. Gloria Swanson i Max, 4. Abraham Lincoln, 5. Marilyn Monroe i Hugo, 6. Marlon Brando. 7. Elizabeth Taylor i NN jamniczek. 8. Jerzy Waldorff i Puzon. 8. John F. Kennedy i Dunker(?), źródło: http://dachshundlove.blogspot.com/ , http://www.historyandheadlines.com/10-women-wieners/
Ale do jamniczego meritum. Książka składa się z czterech części. Znajdziemy w niej zatem: krótki zarys historii psich parówczaków, słynne jamniki polskie i jamniki powszechne, a w końcu zbiór odręcznie spisanych opowieści właścicieli.
Nie we wszystkie anegdoty Tuszyńskiej wierzę, a niektóre notki wydają się zbyt pobieżne i niedopracowane. Ale pisarka poświęca niemal tyle samo uwagi jamnikom, co ich słynnym właścicielom. Tak „Jamnikarium” i bawi i uczy. Przy tym książce nie można odmówić wdzięku i humoru. Rozczula mnie już sam fakt, że autorka postanowiła uczynić swojego Lonię współautorem książki.

Picasso – prawdziwy jamnikolub – na zdjęciu razem z Lumpem, źródło: http://dachshundlove.blogspot.com/
Niezaprzeczalnym atutem jest także strona graficzna, opracowana przez Zuzannę Malinowską. Barwne, pomysłowe kolaże współgrają z niezobowiązującym charakterem książki. No i ta okładka w złote łapki…:) Sięgnijcie po książkę o dachshundach, a zaręczam, że zostaniecie zawojowani urokiem krzywych łapek i silnych osobowości. Krytykom „Jamnikarium” przypominam, że powaga nie jest gwarantem mądrości, więc nie ma co się spinać ;).