Załącznik. Rainbow Rowell.

 

tłumaczenie: Magdalena Słysz

Dziś o tym, co mają ze sobą wspólnego Timbuktu, Nebraska i Hoboken oraz jak to jest spaść z ciężarówki z ziemniakami.

No dobra, nie do końca o tym. Ale odpowiedź na te i inne, równie trudne pytania możecie znaleźć w „Załączniku”.

Komedie romantyczne z lat 90′ poprawiają nastrój skuteczniej niż antydepresanty. Z pozoru, seans to niegroźne siedzenie pod kocykiem i sięganie co chwila po kolejne”ostatnie” ciastko. Zwykle temu procederowi towarzyszy zbawienny moment katharsis, jakim jest wykrzyczane w stronę ekranu: „nie rób tego, nie kochasz go/on Cię!” lub „o nie, miną się!”(on poszedł schodami, a ona zjechała windą). Poziom ironii tragicznej sięga zenitu, ale na koniec i tak wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Nieważne czy w samym środku ulewy, czy w pełnym słońcu. Ważne, że są i się całują w końcowej scenie.

Może i lata 90′ przyniosły pod tą postacią zamiennik dla farmaceutyków, ale uwaga: komedie romantyczne są dużo silniej uzależniające i powodują nieodwracalne zmiany w korze płata czołowego. Dlatego dziś Bibliotekara prezentuje książkowy wyciąg z tej wspaniałej dekady – „Załącznik” Rainbow Rowell.

Beth i Jennifer, najlepsze przyjaciółki o dość abstrakcyjnym poczuciu humoru, prowadzą błyskotliwą i wielce nowoczesną, emailową korespondencję. Wtem, na scenę wydarzeń wkracza on-Lincoln. I – tu pozwolę sobie zacytować Majkę Jeżowską -„los to sprawił lub przypadek”, ale Lincoln to zadziwiające połączenie męskiej krasy, wrażliwości i poczucia humoru. Uhh, uhh. Wkracza na scenę i zakochuje się w Beth….a właściwie w tym, co dziewczyna pisze do swojej przyjaciółki. Reszta jest spoilerem. W końcu nie chciałabym rozszyfrować tutaj wszystkich romantycznych zwrotów akcji :”).

Jeśli macie wrażenie, że motyw miłości „od pierwszego przeczytania” brzmi Wam znajomo, to macie rację. Beth jest recenzentką filmową, więc na stronach „Załączika” spotkamy nie tylko Meg Ryan i Toma Hanksa z „Masz wiadomość”. To okazja, żeby odkurzyć „Bezsenność w Seattle”, „Miasto aniołów”, „Kiedy Harry poznał Sally”, wszystkie filmy z Julią Roberts, „Jerry’ego Maguire’a”, czy wreszcie „Cztery wesela i pogrzeb”. Andy MacDowell będzie niezmiennie beznadziejna i drewniana, co zgodnie przyznają także bohaterki „Załącznika”.

Powieść Rowell to jednak przede wszystkim wspomnienie niezbyt odległych, prostszych, czasów. Zamierzchłej ery, przed dwudziestoma laty, kiedy email uchodził za szybką formę komunikacji, a ludzie byli lepiej ubrani. A może to tylko mój sentyment wynikający z faktu, że mieli  na sobie trochę więcej materiału…W każdym razie, bohaterowie Rowell są niezmiennie uroczy, niepozbawieni kompleksów, śmiesznostek i wrażliwi. Naprawdę łatwo ich polubić. Sięgajcie śmiało po kolejną powieść pani Tęczy i pamiętajcie:

 

 

Bibliotekara

One Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.