Nie wiem, jak Wasi Dziadkowie – mój nie jest Posejdonem. Jest za to najwspanialszy na świecie, ale z królem oceanów łączy go chyba tylko to, że lubi wędkować. Gdybym jednak znała jakiegoś dziadka-Neptuna, na pewno umieściłabym go w powieści młodzieżowej tak, jak zrobiła to Catherine Doyle.
Rzecz zaczyna się od morskich, wyspiarskich klimatów, które przywodzą na myśl choćby „Dzieci z wyspy Saltkrakan” Astrid Lindgren. Czworo dzieciaków przybywa na wyspę Arranmore, aby spędzić wakacje u Malachiasza Boyle’a – dziadka dwójki z nich. Szybko okazuje się jednak, że miejsce niewiele ma wspólnego z sielanką i swobodą, jakiej spodziewał się główny bohater, nastoletni Fionn.
Wyspa w tajemniczy sposób ciągle się zmienia i podsuwa swoim mieszkańcom coraz to nowe ścieżki. Pamiętacie końcówkę „Vaiany”? Trochę tak to sobie wyobrażałam ;). Dziadek Malachiasz siedzi w niepozornej szopce i lepi(?) świece. Rzecz jasna, powieść nie jest o zamiłowaniu do rękodzieła, a wykonywane przedmioty mają magiczną moc. Samej wyspie zagraża także czarna strona mocy. Mamy walkę legendarnych, mitycznych bóstw. Ogółem – dzieje się.
„Wyspa Strażnika Burzy” jest wspaniałą wakacyjną propozycją dla każdego żwawo czytającego dziewięciolatka, ale też wszystkich próbujących się rozczytać, początkujących nastolatków. Powieść dla fanów przygód, magii i legend. Myślę, że mało kto nie należy choćby do jednej z tych kategorii ;).
Jeśli do tej pory nie daliście się przekonać, zamieszczam moje ulubione dwa cytaty. Niech będą dowodem na to, że książka jest także momentami „mądra i pożyteczna”, a nie tylko przyjemna.
Ty jesteś jego historią, Fionn. Ty i Tara. I twoja matka. I ja. Tak długo, jak jest ktoś, kto cię pamięta, nigdy naprawdę nie odchodzisz: ani ty, ani twoja historia. To jedna ze wspanialszych rzeczy na Arranmore. Ona nigdy nie zapomina.
Dziadek westchnął.
-Jeśli koniecznie chcesz się litować, to powinieneś litować się nad sobą. Twoja głowa wciąż jest bardzo pusta.
(…)-Zacznij ją zapełniać, chłopcze. To jest twoja największa odpowiedzialność. Żyć życiem jak cudem zapierającym dech w piersiach, tak, że gdy zacznie z ciebie uchodzić, wciąż będziesz czuł w sobie szczęśliwą iskrę i błogosławiony sens tego, że śmiałeś się najgłośniej, kochałeś najgłębiej i żyłeś bez lęku, nawet jeśli szczegóły stopią się w jedno.
O autorce
Catherine Doyle dorastała nad Oceanem Atlantyckim na zachodzie Irlandii. Jej zamiłowanie do czytania zaczęło się od wielkich irlandzkich mitów i legend, a jej ambicją było napisanie własnej historii. Catherine ma tytuł licencjata w dziedznie psychologii oraz tytuł magistra na kierunku wydawniczym National University of Ireland w Galway. Wyspa Strażnika Burzy została zainspirowana historią jej prawdziwego domu rodzinnegona wyspie Arranmore, gdzie dorastali jej dziadkowie i skąd pochodzi wiele przygód jej morskich przodków. Catherine mieszka w Galway, ale sporo czasu spędza w Lonynie i w Stanach Zjednoczonych.