Rok magicznego myślenia. Joan Didion.

tłumaczenie: Hanna Pasierska

Są takie dni, kiedy w wyborze następnej książki, którą przeczytamy powoduje nami wyłącznie ułańska fantazja i intelektualna beztroska. Niektórzy za czytelnicze grzeszki – dziś modnie nazywane guilty pleasures – uważają kryminały, inni znów romanse. Do moich należą niewątpliwie poradniki, a konkretnie jeden ich rodzaj – te dotyczące odnowy duchowej.

W towarzystwie mistrzów pióra na mojej półce dumnie spoczywają książki Elizabet Gilbert oraz Reginy Brett. Czasami jednak trochę się dziwię, że w takim towarzystwie nie uległy samospaleniu ze wstydu. Tytuły mówią same za siebie: „Bóg nigdy nie mruga” albo „Wielka magia”. O pierwsze miejsce na podium w konkursie na najbardziej absurdalny, a jednocześnie podnoszący na duchu tytuł ciągle walczą jednak w mojej świadomości „Jesteś cudem” i „Bóg zawsze znajdzie ci pracę”.

Trochę sobie ironizuję, ale – zaznaczam – nie gardzę nimi, nie stronię od nich. Przeciwnie, czasami aplikuję sobie niczym tytułowe „różowe tabletki na uspokojenie”, a każda z nich zasługuje na oddzielną notkę. Do czego zmierzam? Otóż, w swojej ignorancji, uważałam, że Rok magicznego myślenia, wzorem poprzednich poradników, będzie chciał nauczyć mnie tego jak zmienić/ naprawić/ afirmować/ delektować się moim życiem(niepotrzebne skreślić), najlepiej w przeciągu tygodnia. Przyznaję, byłam sceptyczna, oporna i podejrzliwa. Nie pomagał nawet zamieszczony na okładce łańcuszek nagród do jakich została nominowana i jakie otrzymała książka. 

Ale – Joano Didion – mea culpa.

„Byliśmy z Johnem małżeństwem przez czterdzieści lat. Pomijając pięć pięć pierwszych miesięcy naszego związku, kiedy pisywał dla Time’a, oboje pracowaliśmy w domu. Spędzaliśmy ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę (…). Nie potrafię zliczyć, ile razy w ciągu przeciętnego dnia przychodziło mi do głowy coś, o czym musiałam mu powiedzieć. Ten impuls nie zniknął z jego śmiercią. Zniknęła możliwość otrzymania odpowiedzi. (…)Rzucam klucze na stół za drzwiami i dopiero wtedy sobie przypomina. Nie ma nikogo, by wysłuchał nowiny; nie ma dokąd się udać z nieułożonym planem, niedokończoną myślą. Nie ma nikogo, by się zgodził, nie zgodził, odpowiedział.”

joan didion

Joan Didion

Rok magicznego myślenia jest poruszającym zapisem stanu, jakim jest żałoba. A więc stanu, którego, jak przystało na nowoczesnych ludzi, coraz bardziej się wstydzimy. Który wypieramy, bo staje się niemodny, nienaturalny, nie można go sprzedać, itd. Tymczasem Joan Didion ma odwagę opowiedzieć jak to jest, kiedy w tym zwariowanym świecie, zostaje się wdową. Nagła śmierć męża tylko jedna ze strat, jakie spotykają ją owego „magicznego roku”. Didon nie pozostawia wątpliwości, że czas żałoby to nie tylko czas permanentnego, dojmującego smutku. To także czas częściowej utraty świadomości, apetytu, niezdolności do koncentracji uwagi. Autorka przyznaje, że dopiero po roku była w stanie przeczytać więcej niż tylko tytuły artykułów prasowych.

Niezbyt odkrywcze? Mało potrzebne? Chciałoby się powtórzyć za tekściarzem – ale to już było. Ale będzie wracać, bo jest czymś co dotyczy, niezależnie od okliczności, każdego z nas.

Studium żałoby oczami Didion jest również o tyle cenne i oryginalne, że przeprowadzone z perspektywy profesjonalnej pisarki. Autorka przygotowała zatem „Rok magicznego myślenia” w podobny sposób, co swoje poprzednie książki. Strony „Roku…” wypełnione są cytatmi tekstów piosenek i wierszy. Didion przedstawiła pełen przegląd utworów traktujących o żałobie. Co zabawne, najbardziej popkrzepiający okazuje poradnik z początków XX wieku napisany przez Emily Post. Szacowna pani Post zaleca pogrążanym w żałobie odpoczynek. Podkreśla znaczenie troski, jaka powinna zostać im okazana, nie pomijając przy tym wzmianki o ciepłym bulionie, który powinni popijać w niewielkich ilościach.

Polecam zatem, i ciepły bulion, i „Rok magicznego myślenia. To ciekawą oraz niezwykle wnikliwą podróż wgłąb czasu żałoby. Jak puentuje Didion – czas ten zawsze kończy się powrotem do życia.

Bibliotekara

One Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.