„Poza Żarem nie ma już nic. Żar stanowi jedyne źródło światła na tym mrocznym świecie.” „Kroniki Żaru” to świetnie zapowiadająca się seria dystopijno-przygodowych powieści. Otwiera ją pierwszy tom „Miasto Żaru”, a książki Jeanne DuPrau świetnie nadają się dla dzieciaków w wieku wczesnoszkolnym; ot, tak powiedzmy w wieku 9+, chociaż to zawsze względne?.
Zaznaczę na początku, że nie przepadam za dystopiami, bo najzwyczajniej w świecie się ich boję. „Kroniki Żaru” jednak nie przestawiają starannie ponurej wizji, a przy tym mają w sobie to, co w dystopiach najlepsze. Pokazują równoległą wersję rzeczywistości, która może się ziścić, jeśli ludzie będą zbyt ufni wobec rządzących. Przestaną się im krytycznie przyglądać, a będą od nich całkowicie zależni nawet w kwestii podstawowych życiowych potrzeb. Brzmi znajomo?? Też mam wrażenie, że już parę razy gdzieś słyszałam ten scenariusz; i to w najnowszych dziejach. Stąd wynika pierwsza zaleta „Kronik Żaru” jako dystopii. Żaden inny gatunek nie pokaże Waszym milusińskim wartości krytycznego myślenia i buntowania się. Przeciwko Wam i tak się zbuntują, ale „Kroniki Żaru” nauczą ich także tego, że warto bronić swojego zdania i być zdeterminowanym w obronie swoich racji.
W powieści Jeanne DuPrau wspaniałe jest także to, że akcja oryginalnie przedstawionej dystopii bogata jest w przygody. I to takie, które zdołają zatrzymać Waszą pociechę przy czytaniu. DuPrau ma lekkość opowiadania porównywalną ze sposobem narracji autorki przygód pewnego małego czarodzieja. Na szczęście nie jest to kolejne literackie „kopiuj wklej” ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Świat przedstawiony w „Kronikach Żaru” wciąga swoją niepowtarzalnością i drobiazgowością.
Czytało się wspaniale i czekam na więcej przygód Liny Mayfleet i Doona Harrowa, a Wam polecam sięgnięcie po „Miasto Żaru”.
Inne fajne książki dla dzieci i nastolatków.