Każdy w życiu może pozwolić sobie na jakiś luksus. Jedni wybirają prywatne odrzutowce, drudzy torebki i perfumy, a jeszcze inni paczkę gwizadek Milky Way. Każdemu według potrzeb. Ja z kolei, z nieprzebranego katalogu zbytków, zdecydowałam się na bloga, na którym publikuję dwa razy do roku.

Witam w nowym roku i życzę wszelkiej pomyślności! Mam nadzieję, że ten obrazek okaże się dla Was motywacją do bycia jeszcze bardziej fit, trendy i ogólnie, zawsze na topie :). (kadr z filmu „Julie and Julia”)
Dla godnego uczczenia kolejnego roku pełnego przygód, zacznijmy od czytelniczej katastrofy i nieporozumienia. Zacznijmy od „Śladu po złamanych skrzydłach”. To miała być zwyczajna, zła powieść obyczajowa na poprawę humoru.
I nie ma co się krygować – wszyscy t o robimy. Wszyscy sięgamy po czytadła. Im bardziej niedorzecznie brzydka okładka i wyświechtana historia, tym lepiej. Tak się składa, że jestem samozwańczym koneserem gatunku, a tym razem udało mi się trafić na prawdziwą perełkę <3. Książkę niewiarygodnie złą.
„Ślad po złamanych skrzydłach” opowiada o losach rodziny hinduskich emigrantów, którzy od pokolenia mieszkają na zachodnim wybrzeżu Ameryki. Głównymi bohaterkami są trzy, zupełnie różne, a przy tym skłócone ze sobą siostry. No i tu wszystko by się zgadzało, bo przecież poszukujemy fabuły wyszukanej właśnie w tym stopniu. Sporo w niej też obyczajowej narracji o niczym. A to o tym, że dywan jest beżowy i pluszowy (w powieściach obyczajowych spotkamy tylko takie). A to, że meble sprowadzane na zamówienie, garsonka w pastelowym odcieniu, a manicure starannie wykonany. Słowem, same przydatne i wartościowe informacje, których, chcąc poprawić sobie nastrój, jesteśmy wprost spragnieni.

Sejal Badani, Amerykanka hinduskiego pochodzenia, z wykształcenia prawniczka, która porzuciła karierę zawodową na rzecz swojej pasji – pisarstwa. Oprócz tworzenia książek uwielbia dobrą literaturę i dalekie wyprawy. Podczas podróży zawsze towarzyszy jej muzyka Beyonce i Eda Sheerana. Obecnie mieszka na Zachodnim Wybrzeżu z kochającą rodziną i dwójką uroczych psów, www.sejalbadani.com/ .
I wszystko byłoby wspaniale, ale z czasem wkraczają problemy o nieco grubszym kalibrze: rodzinne, związane z tożsamością, a także, co kluczowe dla książki – z przemocą domową. „Ślad po złamanych skrzydłach” jest zarówno kiczowatą obyczajówką oraz poruszającą powieścią psychologiczną. I paradoksalnie, to największa wada tej książki. Bolesną – i mam wrażenie, że w dużej części osobistą – historię opakowano w wyjątkowo ciężkostrawny styl. Badani potrafi przekonująco zbudować napięcie między swoimi bohaterami, ale każdy wartościowy akapit musi przemycić między co najmniej dwoma bzdurnymi.
„Ślad po złamanych skrzydłach” potwierdza jedną z najważniejszych zasad, jakimi należy kierować się w życiu: nie mieszamy! I trunków, i gatunków, bo w obu wypadkach można osiągnąć podobny efekt.
A oto moje prywatne zestawienie najbardziej finezyjnych cytatów ze „Śladu po złamanych skrzydłach”. Wnoszę, że autorka nie ma zwyczaju ponownego czytania pierwszej wersji swoich powieści. Tłumaczyć może ją tylko poddanie się silnemu, gwałtownemu przypływowi weny i niechęć do jakichkolwiek poprawek.
„Szybko i skutecznie awansowała w swojej firmie aż do stanowiska dyrektora finansowego. Wie, że czasem patrzą na nią z zawiścią. Pamięta wyzwiska szeptane za jej plecami, kiedy przewodniczyła posiedzeniom zarządu i prowadziła firmę przez fuzje i przejęcia, a sukces gonił sukces”.
„Spoglądam na niewielki złoty zegarek wysadzany diamentami, który mam na nadgarstku. Prezent od Ericka na na piątą rocznicę ślubu. Po jego ostatnim awansie na dyrektora generalnego w firmie to, co kiedyś było dla nas luksusem, teraz jest koniecznością”.
„Szkoła mówi mi o nim wiele. Człowiek urodzony, żeby odnieść sukces, miał wszystko, co najlepsze, od najmłodszych lat. Rodzice uczniów, którzy tam chodzą, często mówią o swoich prywatnych odrzutowcach i miejscach w pierwszym rzędzie na największych światowych imprezach. To, że chwali się tym, pękając z dumy, mówi wiele o tym, jakim jest człowiekiem”.
„Daj spokój. – Jego uwielbienie sprawia, że przez mój kręgosłup przechodzi mrowienie, które łączy się ze strachem w iście diabelskiej symbiozie”.
Ja i mój kot Bogdan tworzymy pełne klimatu zdjęcia na Instgram. Wciąż nieostre i ciemne :(.