Ostatnio było o biciu serca. Moje przyspiesza na samą myśl o pluszowych zwierzątkach. Choćby tacy „Skunks i borsuk” Amy Timberlake z ilustracjami Jona Klassena. To książka, którą sobie wymarzyłam, zachwyciłam się nią i o której chętnie Wam opowiem.
Skunks i Borsuk, o jakich nie słyszała Krystyna Czubówna.
Borsuk to introwertyk, jak większość porządnickich przedstawicieli tego gatunku. Jest co prawda młodym naukowcem, ale dzięki hojności Cioci Luli, kuny górskiej może całymi dniami poświęcać się Ważnej Pracy nad Kamieniami. Pewnego dnia jednak stają się rzeczy nieodwracalne. W drzwiach jego norki staje Skunks. Ekstrawertyk. A razem z nim jego kury. I omlet z cebulką i pieczarkami. Muffinki z rabarbarem na ciepło i gorąca czekolada. Seria niespodzianek i odrzutowy ziemniak w rogu pokoju. A to dopiero początek ich wspólnych przygód, na samą myśl o których Borsuk czuje ukłucie w żołądku.
Schowek dla Wyjątkowych Gości.
Co gorsza, Skunksowi nie wystarcza Schowek dla Wyjątkowych Gości. Nieproszony przybysz się wprowadza! Dla Borsuka to powód do ćwiczeń z miarowego oddychania i nerwowego gładzenia łapką paska na grzbiecie. Ale na szczęście wspólne mieszkanie uczy zwierzaki kilku cennych rzeczy, które i dla ludzi mogą okazać się przydatne. „Skunks i Borsuk” to piękna, a przy tym opowiedziana z niezrównanym humorem, opowieść o tym, jak pogodzić różnice charakterów i rozwiązywać konflikty. Niesie krzepiący morał o tym, że chociaż czasami jesteśmy bardzo różni, to tylko wspólnie i paradoksalnie dzięki różnicom jesteśmy w stanie w pełni cieszyć się życiem. Czym byłoby wyważenie Borsuka bez spontaniczności i ciepła Skunsa? Czego byłby w stanie nauczyć się Skunks bez refleksyjnego Borsuka? No właśnie.
Skunks i Borsuk cali w sepii.
Warto przyjrzeć się przez chwilę zwierzowatości „Skunksa i Borsuka”. Ich przygody mogą być metaforą ludzkiego świata, ale sami bohaterowie nie są infantylnymi, słodkimi pluszakami. Bawią nas i wzruszają, ale przy tym zachowując wiele cech właściwych ich gatunkom i są przedstawiani z poszanowaniem świata przyrody. Myślę, że dzieje się tak między innymi dzięki wspaniałym ilustracjom Jona Klassena. Jego prace ozdobiły do tej pory takie tytuły jak „Pax”, „Gdzie jest moja czapeczka” czy „Sam i Dave kopią dół”. Wszystkie charakteryzuje ta sama paleta sepii – beży i brązów ożywionych delikatnie czerwienią oraz zieleniami. Za sprawą ilustracji Klassena w jednej chwili możemy poczuć się jakbyśmy byli wewnątrz świata zwierząt i ich spraw.
Od nowości do klasyki w rok.
„Skunks i borsuk” Amy Timberlake zachwycają na wielu płaszczyznach i moim zdaniem, napisani rok temu, już dziś mogą pretendować do miana dziecięcej klasyki. Sięgnijcie po tę książeczkę, podarujcie ją swoim Najmłodszym – niezależnie od tego czy bardziej z Was Borsuk, czy Skunks.