Jeśli mnie tu nie ma to znaczy, że prawdopodobnie czytam, a robię to zaskakująco wolno. Na pociechę mogę dodać, że czasami zdarza mi się natrafić na mądre książki, a wtedy je Wam polecam. Ostatnio przeczytałam “Mój wyjątkowy tydzień z Tessą” i zdecydowanie zaliczam tę książkę do zbioru mądrych. Zostawię notkę tutaj; może komuś się spodoba.
Mój wyjątkowy tydzień z Tessą, lęki i wątpliwości.
No dobra. Pewnie się już tego spodziewacie, ale nie jest to do końca książka dla dorosłych. Powiedziałabym raczej, że jest dla czytelników w wieku “lat dziesięciu plus”. Na szczęście nie jest opasłą księgą, ale niesie ze sobą dosyć niesamowite treści. Samuel przyjeżdża na wakacje na wyspie Texel i spotyka tam tytułową Tessę. To oryginalna dziewczynka, która ma wiele ciekawych pomysłów, ale dobrze się składa, bo chłopiec też jest wrażliwym indywidualistą. Z tego połączenia i empatii Anny Woltz wynika cała wartość książki. “Mój wyjątkowy tydzień z Tessą” to po pierwsze opowieść o pięknej przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Z drugiej strony historia jest odpowiedzią na większość możliwych dziecięcych lęków i wątpliwości.
Kwestie ostateczne.
Pamiętacie ten moment, kiedy pierwszy raz pokapowaliście się, że umrzecie? Sorka, jeśli Wam zdradziłam zakończenie fabuły. Ja się zorientowałam chyba jak miałam około ośmiu lat, co nie świadczy najlepiej o mojej bystrości. Każdy musi się kiedyś zorientować. A to raczej gorzkie niż słodkie odkrycie rodzi kolejne pytania: co będzie jeśli umrę przed moimi bliskimi? I czy jak mawiał klasyk francuskiej literatury – “będą mnie żałować”? A co jeśli to oni odejdą pierwsi? Jak bardzo będę wtedy samotna/y?
„Na ścieżce w ogródku ze stokrotkami”
Dzisiaj wiem, że będą mnie żałować. Przede wszystkim dlatego, że to mili i dobrze wychowani ludzie. I dlatego, że ich o to pytałam jakieś sto razy. Tymczasem “Mój wyjątkowy tydzień z Tessą” może rozwiać wiele z tych wątpliwości dużo wcześniej. Egzystencjalne troski tlą się pod jasnymi grzywkami bąbelków, zapewniam Was.
Samuel stwierdza jednak: “Pomyślałem, że jestem najmłodszy. Że kiedyś zostanę sam. Ale zaraz powiedziałem sobie: “Co mi tam! Szkoda czasu, żeby się tym zamartwiać. Stoimy pełni życia na ścieżce w ogródku ze stokrotkami. I za kilka sekund zobaczę Tessę. Na tym powinienem się skupić.” I tak właśnie zrobiłem.”
Jakby co – dorosłym też tak wolno. Tymczasem jako administrator tego blogaska zachęcam Was do przeczytania/ wspólnego przeczytania/ podarowania komuś “Mojego wyjątkowego tygodnia z Tessą” Anny Woltz. Podobno to książka dobra na wakacje, ale moim zdaniem przez resztę roku może być po prostu pięknym wspomnieniem lata. Serdecznie polecam, Wasza Bibliotekara.