Boznańska. Non finito. Angelika Kuźniak.

Krakowskie Targi Książki rozochociły mnie do tego stopnia, że zapragnęłam chodzić na wieczory autorskie. Nigdy tego nie robiłam, ale oczytane Bibliotekary z naszego Tajnego Klubu okazały się na tyle wyrozumiałe, że przyklasnęły tej decyzji. Obiecały szwendać się od spotkania do spotkania razem ze mną.

Zaczęłyśmy od wieczoru wokół biografii wyjątkowej postaci. Zawsze chciałam zrozumieć, kim jest ta dziwna pani o ostrych, wyrazistych rysach twarzy. Na zdjęciach otacza ją aura ekscentryczności. Trzyma wysoko podbródek, a jej oczy mają zagadkowy wyraz – trochę smutny, trochę żartobliwy. A na pewno pełen przenikliwości.

Olga Boznańska – z jej kufrem, wachlarzami i pelerynami – była dla mnie uosobieniem XIX wieku. Wyobrażałam sobie ją w zakurzonym wnętrzu pracowni, z pieskiem w ramionach. Nie pamiętałam, że zmarła w latach trzydziestych. W nowoczesnym, prężnie zmieniającym się świecie musiała przez ostatnie dwie dekady swojego życia przypominać przybysza z innej epoki. Była pełna sprzeczności: konsekwentna, a jednocześnie naiwna. Działająca z pasją i uporem, a przy tym nierozumiejąca rzeczywistości, w której przyszło jej funkcjonować.

Uwielbiam w tej książce proporcję międy dociekliwością a niedomówieniami i niewiadomą. Chyba najbardziej interesujące było dla mnie to, że już sama przyjęta przez Angelikę Kuźniak forma już wiele mówi nam o bohaterce i odzwierciedla jej charakter. Biografia – tak samo jak Boznańska i jej prace – sprawia wrażenie bycia non finito. Artystka była zagadkowa, pełna sprzeczności i nigdy do końca nieuchwytna. Nie udało się jej przyłapać na żadnej dosłowności czy fałszywej próbie kreacji. Ta książka jest równie bezpretensjonalna i wyrazista.

Angelika Kuźniak stawia tezy i śledzi tropy, ale nie narzuca interpretacji żadnego z nich. Okazała się portrecistką, która przenikliwością dorównuje swojej bohaterce, a w tym przypadku to chyba najwyższy możliwy komplement.

Gybym miała możliwość sięgnięcia po nawet najbardziej drobiazgową biografię Boznańskiej, i tak wybrałabym Non finito. Książka Agneliki Kuźniak zawiera kilka nowych wskazań, ale jest też czymś dużo ważniejszym. Dostajemy do rąk wiarygodny, choć niepozbawiony luk portret psychologiczny. Mimo wcześniejszych prób – choćby z Portretem za mgłą Marii Roztworowskiej, po raz pierwszy dzięki przeczytanej biografii udało mi się utrwalić w pamięci obraz Boznańskiej.

Bibliotekara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.