Apetyt na miłość. Stephanie Kate Strohm.

tłumaczenie: Krzysztof Obłucki

Połączenie Paryża i miłości to jedno z najbardziej kiczowaych zestawień, jakie się ludzkości przytrafiły. No, może poza jeleniami na rykowisku. Ale ponieważ jesteśmy ludźmi XXI wieku i nie ma przed nami prawie żadnych ograniczeń, może trendem zbliżającego się, 2020, roku będą zakochane jelenie na rykowisku w Paryżu. Kto nam zabroni.

Nie ma to jak zjeść makaronik, popić szampanem i oświaczyć się na Wieży Eiffla. Wydawałoby się, że ten scenariusz nie przyniesie niczego dobrego, poza cenną nauką o tym, że nie należy pić na pusty żołądek. Stephanie Kate Strohm w Apetycie na miłość udowodniła jednak, że rzecz może się udać. Jeśli masz szesnaście lat, do Paryża lecisz, aby pobierać kulinarne lekcje od mistrzów, a wymarzonego chłopca/ dziewczynę poznajesz jeszcze na pokładzie samolotu.

Właśnie to przydarzyło się Rosie i Henry’emu. On pożycza jej magazyn Lucky Peach, a ona jest pełną entuzjazmu adeptką sztuki cukierniczej. On okazuje się uroczym introwertykiem, a ona ma orzechowe oczy i warkocz w kolorze toffi. Nie mogło skończyć się inaczej, jak słodką, niewinną pierwszą miłością. Tak rozkoszną, że porównać można ją chyba tylko z paczką nienapoczętych piegusków w zasięgu naszej ręki. Wiem, że dokładnie rozumiecie, jakie uczucie mam na myśli.

Nie obywa się jednak, rzecz jasna, bez kłopotów. Świat kulinarnego École to nie kaszka z mlekiem. Klasyczne omlety, konkurs na Danie Dnia i perfekcyjne siekanie warzyw na kilkadziesiąt sposobów są tylko niektórymi z wyzwań, jakie los stawia przed młodymi bohaterami. Czy pierwsza miłość okaże się dla nich tą szczęśliwą? A może będą musieli opuścić mury École już po pierwszym semestrze?

Fabuła może wydawać się mało wyszukana, ale zapewniam Was, że Apetyt na miłość jest zawskakująco bezpretensjonalną i pełną lekkości opowieścią. To historia obdarzonych wyjątkową pasją nastolatków, którzy odkrywają, czym są zakochanie, przyjaźń oraz jak radzić sobie z nieuniknionymi przeciwnościami losu. Kate Strohm serwuje czytelnikowi do tego szczyptę ciepłego humoru i całą garść opisów wspaniałych potraw. Cała powieść jest potwierdzeniem tego, że związanie akcji wokół gotowania nie było jedynie bezpodstawnym, estetycznym kaprysem. W posłowiu Strohm podkreśla:

W końcu, kiedy pisałam tę książkę, nawet mi do głowy nie przyszło, że Anthony Bourdain odejdzie, zanim ona się ukaże. Dziękuję, Mistrzu, za pokazanie mi, że pierwszy kęs jest zawsze przygodą, za zapraszanie mnie do miejsc, których być może nigdy bym nie odwiedziła, i za udowodnienie, że nic nie zbliża ludzi bardziej niż dobre jedzenie. Obiecuję, że będę hołdowała tej filozofii.

Apetyt na miłość to książka, która ma szansę skutecznie osłodzić Wam trudy pochmurnego liściopada. I – niech to zasmażka! Nie muszę chyba dodawać, że scena kończąca powieść rozgrywa się na szczycie Wieży Eiffla ;).

Bibliotekara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.